Nie planowałam wcale wybierać się do Paryża w tym roku po raz kolejny, ale widocznie tak miało być. Zdałam sobie przy okazji sprawę, że tak naprawdę nigdy wcześniej nie miałam okazji spacerować po tym mieście w okresie świątecznym. Nie zawiodłam się, mój aparat też nie ! Dopełnieniem tej magicznej, świątecznej atmosfery mógłby być już tylko śnieg ; ) Mimo to, że śniegu nie było, czuć magię w powietrzu.
Niestety czuć było też coś innego, mianowicie smog… Coś co zaskoczyło mnie pozytywnie to to, że w dniu, gdy wartość szkodliwych substancji zawieszonych w powietrzu przekracza dopuszczalne normy, komunikacja miejska była za darmo dla wszystkich. Nie tak jak w Krakowie… Tak więc w piątkowe popołudnie, na tarasie galerii handlowej Printemps, można było podziwiać znikającą w czeluściach zanieczyszczonego powietrza paryską damę (czyt. wieżę Eiffla). Mimo wszystko nie przeszkodziło mi to w podziwianiu paryskich dachów i wypiciu tam kawy, łapiąc przy okazji przebijające przez chmury promienie słońca.
Jeżeli chodzi o słynne marchés de noël (jarmarki świąteczne), to nie do końca mnie zachwyciły. Głownie ze względu na niewyobrażalne tłumy ludzi, które skutecznie uniemożliwiły zrobienie dobrych zdjęć. Trochę nas to przerosło i postanowiliśmy ewakuować się z jarmarku i iść coś zjeść. Wybór padł na pobliski pawilon Lenôtre przy Champs–Élysées. Postawiliśmy tam na francuską klasykę – croque monsieur z łososiem, quiche lorraine w towarzystwie doskonałego wina Médoc. Wysmakowane wnętrze restauracji dodatkowo potęgowało kulinarne przyjemności. A na deser macarons, kupione wcześniej w galerii Lafayette u Pierre Hermé. Zdecydowanie nie polecam jednak eksperymentów ze słonymi smakami – makaronik o smaku foie gras to pomyłka doskonała. Próbowaliśmy również makaroników z Chocolats Foucher, i moje serce kupiła oczywiście wanilia i pralina. Wanilia zawsze wygrywa !
Poza smakowaniem francuskiej kuchni, nie zabrakło oczywiście miejsca na sushi. Jedzenie sushi stało się już naszą małą tradycją, którą za każdym razem celebrujemy z wielką przyjemnością. Za każdym razem odkrywamy nowe, pyszne miejsca na mapie Paryża.
Nowym dla mnie, niesamowicie uroczym, odwiedzonym tym razem miejscem była Galeria Vivienne. Jeśli będziecie w okolicach rue des Petits Champs, przy Sorbonie, koniecznie wejdźcie do pasażu ! A najpiękniej jest wieczorem ;)
Ten rok zdecydowanie należał do Paryża. Uwielbiam to miasto !
Wesołych Świąt !